poniedziałek, 17 czerwca 2013

Dary Natury (1): Lipą we włosy!

Zainspirowana akcją Puszysławy, o której wspominałam tutaj: klik! oraz niezawodnym blogiem BlondHairCare wyruszyłam na poszukiwanie lipy, którą już czuć w powietrzu. Dziwnie się czułam zrywając kwiaty, jeszcze dziwniej- podczas przyrządzania tajemnej płukanki w mieszkaniu, które dzielę z trzema facetami (tak, tak, jestem jedyną kobietą i rada jestem z tego!). Jednak po pierwszym użyciu wiem, że póki kwitnie, będę wytrwale ją zbierać i używać. Ba, zamierzam nawet ją ususzyć, coby zimą spożytkować na włosy i do herbatki z miodem i malinami.



Płukanka z kwiatów lipy przeznaczona jest do włosów suchych i łamliwych a jej regularne stosowanie zmniejsza wypadanie włosów.
 Lipa zawiera w swoim składzie substancje śluzowe, które powlekają pasma niewidoczną warstwą, chroniąc je przed nadmierną utratą wilgoci.

Brzmi zachęcająco?

Na marginesie dodam, iż lipa była ulubionym drzewem Jana Kochanowskiego.

Przygotowanie płukanki:
Za radą BlondHairCare: garść świeżych, kwitnących kwiatów lipy zalewamy 0,5l wrzącej wody, przykrywamy na 15 min., studzimy i zimnym naparem polewamy włosy. Nadaje się do każdego koloru włosów.


Zebrane kwiaty:


(jakość zdjęcia nie powala, ale są! moje pierwsze zebrane kwiatki!)




kwiaty lipy- gdybyście nie wiedziały, czego szukać :)

Stwierdzam, że zakochałam się w tej płukance :) Pozostawia miękkie, lśniące włosy. W wolnej chwili wyruszam po zapasy kwiatów!

Stosowałyście już lipę?

Little Dragon

3 komentarze:

  1. Kiedyś płukałam włosy suszoną, nie wiedziałam, że tu chodzi o taką żywą :D Niestety, moja lipa jeszcze nie zakwitła, ale myślę, że uda jej się to już za tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam :) suszona lipa także jest używana do płukanek, ale świeże kwiaty są skuteczniejsze :)

      Usuń
  2. Uwielbiam lipe-nawet tą suszooną i juz postanowiłam zrobic sobie z niej wcierke na lato :)

    OdpowiedzUsuń